„Film roku”, „najmocniejszy z filmów Smarzowskiego”, „zostaje pod skórą i otwiera oczy” – zachęcona opiniami, podobnie jak pół Polski, ruszyłam w weekend do kina, żeby obejrzeć „Kler”. Jeśli film miał otwierać oczy, to tylko komuś, kto położył sobie na powiekach odważniki, żeby nie dopuszczać do siebie obrazów z otaczającego nas świata.